Południowa część wyspy La Gomera

Benchijigua

Niewielka wioska Benchijigua zdaje się być miejscem kompletnie odciętym od świata – dojechać tu można jedynie polną drogą, odbijającą na północ od szosy łączącej Jerdue z Playa Santiago. Powodów do wizyty w tym miejscu jest co najmniej kilkanaście, a najważniejszy to ten, że osada leży wewnątrz wulkanicznej kaldery. Jak na wulkaniczną wyspę przystało, na La Gomerze zachowało się oczywiście więcej pozostałości po wulkanach, jednak jako że ostatnie wybuchy miały miejsce ponad 2 mln lat temu, uległy erozji i porosły tak bujną zielenią, że nie sąjuż widoczne. Ze środka kaldery pięknie widać górującą ponad doliną Roque Agando, przy której zaczyna się szlak pieszy prowadzący do Benchijiguy.

Chipude i okolice

Największą i niemal jedyną atrakcją Chipude jest Fortaleza de Chipude – mierząca 1217 m formacja skalna, którą ze względu na charakterystyczny kształt nazywa się fortecą. Górująca nad Chipude skała, nazywana także świętą górą Guanczów, sprawia, że miasteczko jest obowiązkowym punktem na trasie wszystkich odwiedzających La Gomerę. Inną atrakcją jest Iglesia de la Candelaria z XVI w. Chipude to dobra baza na wyprawy w głąb Parku Narodowego Garajonay, dlatego warto wynająć jeden z trzech czteroosobowych domów Las Manantiales lub pokój w pensjonacie Sonia, którego właściciele prowadzą restaurację o tej samej nazwie. Zjeść można także w barze Nauarro.

El Cercado

Jadąc z Chipude w kierunku Las Hayas, przejeżdża się przez niewielką miejscowość El Cercado. Warto się w niej zatrzymać choć na chwilę — ponoć właśnie tu w glinie mieszkają duchy Guanczów. Co więcej, pradawnego ducha można wziąć ze sobą do domu – miasteczko słynie z wyrobu tradycyjnej ceramiki, którą wytwarza się tu ręcznie, bez użycia koła garncarskiego. Bardzo ładne wyroby można kupić w sklepikach przy warsztatach garncarskich (np. Rufina czy Maria).

Chorros de Epina

Na obrzeżach parku, w lesie, niedaleko niewielkiej osady Epina biją zaczarowane źródła Gomery – Chorros de Epina. Według lokalnej legendy ten, kto się z nich napije, spotka miłość swojego życia (kobiety powinny napić się ze źródeł nieparzystych, a mężczyźni z parzystych).

Czarownice z Laguna Grande

Jak twierdzą najstarsi mieszkańcy wyspy, w okolicach polany zwanej Laguna Grandę zawsze działy się dziwne rzeczy. Ponoć którejś nocy, kiedy księżyc był w pełni, zabłąkał się tutaj pasterz szukający zagubionej owcy. Przedzierając się przez las, młodzieniec usłyszał rytmiczny głos bębna. Ucieszony, że nie spędzi nocy samotnie, udał się w kierunku, z którego dobiegała muzyka. Już miał wejść na polanę, kiedy jego oczom ukazała się przerażająca scena: półnagie kobiety z rozwianymi włosami, tańcząc wokół ogromnego ogniska, wzywały szatana. Ciekawość była jednak większa niż strach – młodzieniec z ukrycia przyglądał się sabatowi. Kiedy z ogniska zaczęła się wyłaniać nieludzka postać, a z rosnącego nieopodal drzewa pod nogi młodzieńca spadł martwy puchacz, postanowił wziąć nogi za pas. Sparaliżowany strachem nie miał jednak siły uciekać -położył się pod najbliższym drzewem, zamknął oczy i postanowił przeczekać do wschodu słońca. Kiedy następnego ranka się obudził, wydarzenia poprzedniej nocy wydały mu się jedynie złym snem, choć kilka kroków od miejsca, w którym spał, znalazł martwego puchacza…