Lanzarote GŁÓWNE ATRAKCJE

Tahiche Samo miasteczko nie jest zbyt interesujące, jednak zdecydowanie trzeba odwiedzić Fundación de Cesar Manrique -muzeum, które powstało w domu słynnego artysty z jego inicjatywy. Trudno oczekiwać, aby człowiek postulujący powrót do natury mieszkał w zwyczajnym budynku – Manrique wkomponował swój tradycyjny biały dom, Casa Taro de Tahiche, w pola zastygłej lawy, wykorzystując częściowo także wulkaniczne jaskinie. Wizyta daje przedsmak tego, co można zobaczyć później w Jameos del Agua.

Cueua de los Verdes W oddalonej od Arriety o 4 km Cueva de los Verdes (Jaskinia Zielonych) na próżno szukać zieleni – jej nazwa pochodzi od nazwiska pasterzy, do których w przeszłości należała. Grota udostępniona zwiedzającym w 1964 r. to prawie dwukilometrowy labirynt korytarzy i jaskiń, efektownie podświetlonych. Podczas prawie godzinnej wyprawy można zobaczyć różnokolorowe warstwy lawy i ciekawe formacje skalne.

Mirador del Rio na północy Lanzarote to dawne stanowisko artyleryjskie, które w 1973 r. Cesar Manrique przekształcił w zawieszony między niebem a ziemią punkt widokowy, będący jednym z najpiękniejszych miejsc na Wyspach Kanaryjskich. Wchodząc do przypominającego bunkier budynku, chyba nikt się nie spodziewa widoków, jakie roztaczają się z panoramicznego okna na lazurowe wody morskiego przesmyku El Rfo, za którym są rozsiane wysepki archipelagu Chinijo, z La Graciosą na pierwszym planie.

Mieszkańcy Lanzarote, poproszeni o opisanie swojej wyspy zaledwie jednym zdaniem, odpowiadają, że to wyspa z charakterem. Trudno się z nimi nie zgodzić -specyficznego wulkanicznego krajobrazu nie sposób pomylić z którąkolwiek z pozostałych wysp archipelagu czy jakimkolwiek innym zakątkiem planety. Przez dość długi czas wyspiarze uważali, że mieszkają w najbrzydszym miejscu na Ziemi -zmienili zdanie dzięki Cesarowi Manrique, który swoimi projektami
podkreślił niepowtarzalne piękno wulkanicznej wyspy. Paradoksalnie to właśnie wulkany, których wybuchy w XVIII w. zmusiły do emigracji ponad połowę ludności, są dziś jej największym skarbem i atrakcją turystyczną. Na żadnej innej wyspie nie ma ich tak wiele jak tutaj. Otoczone polami zastygłej lawy robią wrażenie, jakby dopiero co wybuchły, ponieważ nie zdążyły porosnąć roślinnością (ostatni wybuch na Lanzarote miał miejsce w 1824 r., a proces zalesiania trwa przynajmniej kilkaset tysięcy lat).